Robert Barański: dobrym miejscem dla drużyny Sępa jest liga okręgowa

Marcin Sągol

Zapraszamy dzisiaj do przeczytania wywiadu z trenerem Robertem Barańskim, z którego dowiecie się dlaczego zdecydował się zostać szkoleniowcem seniorów, jak oceniał i ocenia drużynę oraz jaką widzi dla niej przyszłość.

Na początku roku został Pan szkoleniowcem pierwszej drużyny gdy ta znajdowała się w bardzo trudnej sytuacji - jedna z ostatnich pozycji w tabeli ligowej i widmo spadku do B klasy. Czy nie miał Pan wątpliwości aby przyjąć zaproponowane przez zarząd Klubu stanowisko i jakie cele wtedy zostały postawione przed Panem na najbliższe miesiące?

Wątpliwości dotyczących podjęcia się uratowania Sępa - klubu z prawie 100-letnią tradycją - przed spadkiem, przed ironią przed ośmieszeniem było wiele. Ale pomyślałem, że te rzeczy jeszcze nie nastąpiły i można zrobić dużo, należy zrobić dużo, żeby spadek zamienić na wydźwignięcie, ironię na dumę, ośmieszenia na uznanie. W tym, klubie graliśmy w III lidze, klub był wizytówką sportową regionu i nagle ... B klasa. Zadanie utrzymać A klasę - to zadanie od zarządu klubu, który według mojej oceny z bardzo dużym spóźnieniem zdecydował się na zmiany. Warto dodać, że propozycja mojej osoby jako trenera wypłynęła od zawodników Sępa, nie była to kandydatura zarządu klubu. Zarząd kandydaturę zaakceptował.

Gdy miał Pan już możliwość poznać bliżej drużynę oraz przeprowadzić pierwsze treningi to jak na tamten czas oceniał Pan stan zespołu, jego przygotowanie, dyspozycję poszczególnych zawodników, atmosferę wśród piłkarzy oraz ogólnie kadrę jaką Pan dysponował.

Zaczynają się trudne pytanie, bo niejako pośrednio muszę poruszyć temat pracy mojego lub moich poprzedników. Atmosfera - fatalna, przychodzi mi do głowy opinia jednego z ludzi zaangażowanych w Klubie: jak w grobowcu, z którego każdy ucieka. Stan zespołu - fizycznie klapa. Znów posiłkował się będę tym razem opinią zawodników: obecnie rozgrzewka wymaga większego wysiłku niż poprzednio cały trening!! Ale w tej grupie piłkarzy byli i są obecnie zdolni ludzie, którym trzeba przydzielić zadania ponadindywidualne, postawić cele - argumentując, że to ich zaangażowanie jest warunkiem spełnienia tych celów. Powiedzieć to twardo i zdecydowanie - nie jesteśmy towarzystwem wzajemnej adoracji. Drużyna to trudna zasada.

Na poprawę jakich elementów postawił Pan gdy rozpoczynały się przygotowania do rundy wiosennej. Co wymagało najwięcej pracy z zespołem aby ten był w stanie nawiązać walkę z ligowymi rywalami i walczyć o utrzymanie w lidze? Czy wszystkie założenia udało się zrealizować?

Diagnoza - to na początek, czyli ocena umiejętności piłkarskich i poza piłkarskich zawodników. Twarda ocena dokonań i rozmowa o tym jak znaleźć wyjście, czyli w którą stronę iść, co nas uratuje, a co nas zadusi. Zmiana mentalności - do siebie jako zawodnika, do trenera, do drużyny - słowem rewolucja mentalna była zadaniem kluczowym. Ciągle wymaga pracy i poświęcenia. Z założeń, które zostało zrealizowane, seniorzy zostali w A klasie. Szkoda kilku chłopaków, którzy odeszli w trakcie rundy wiosennej, nie rozumiejących lub nie chcących zrozumieć, że dobrze jest tworzyć drużynę.

Razem z Panem do pierwszego zespołu dołączyli nowi zawodnicy, tj. Jan Barański, Mateusz Szwej, Robert Całka i Maciek Parzyszek. Jak zostali oni przyjęci w drużynie, jak duży mieli wkład w to, że zespół zdołał obronić się przed spadkiem do niższej klasy rozgrywkowej?

Już po pierwszym wspólnym treningu zawodnicy Sępa przekonali się o znacznej wartości piłkarskiej wszystkich wymienionych. Nie wypada mi tego robić ale chcę podkreślić postawę i zasługi Jana, który w wielu meczach, nawet tych przegranych, pokazał klasę, a jego obrony bramki komentowali jeszcze długo Kibice Sępa. Filarem obrony został także Maciek - twardy obrońca. Swoje dołożyli Mateusz i Robert - strzelając ponad połowę bramek w rundzie. Nie grali we wszystkich meczach ale ich wkład miał wartość bezwzględnie jedyną. Powiem w skrócie tak - musiały zagrać 3 główne elementy: nowy trener, nowi zawodnicy, zawodnicy dotychczasowi. Dopiero połączenie tych elementów przyniosło pożądany skutek. Duże znaczenia miała także postawa i zaangażowanie zarządu Klubu z prezesem Woźniakiem na czele, który realizował wszystkie zadania szkoleniowo-organizacyjne.

Dużą cześć obecnej kadry stanowią bardzo młodzi zawodnicy, którym często daje Pan możliwość zaprezentowania się na boisku. Czy Pana zdaniem w perspektywie najbliższych lat, młodzież ta będzie mogła stanowić trzon zespołu, który będzie decydował o jego sile? Czy wśród tych młodych piłkarzy są tacy, którzy szczególnie wyróżniają się na tle rówieśników?

Faktycznie w drużynie seniorów jest dużo młodych zawodników ale często to warunek konieczny, a nie warunek wyboru. Myślę, że w obecnej chwili ta młodzież nie jest w stanie tworzyć trzonu w drużynie seniorów - nie te umiejętności i nie ta odporność psychiczna. Brakuje w drużynie zawodników dwudziestoparoletnich, właściwie doświadczonych, którzy mogliby swoją postawą decydować o losach spotkań meczowych. Jak w każdym środowisku piłkarskim w Żelechowie też są zdolni młodzi ludzie. Nawet ostatnio zaprosiłem trzech młodych piłkarzy na treningi. Efekt tego zaproszenia na dziś jest mizerny. Rodzą się pytania. Dlaczego do tej pory ktoś tym 15-16-latkom nie przekazał, że największym wyróżnieniem jest trening i gra w seniorach? Dlaczego ktoś nie przekazał i nie umacniał pojęcia, że najbardziej liczy się talent do pracy?

Jak teraz po ponad pół roku ocenia Pan atmosferę w drużynie? Czy utrzymanie się w A klasie, pozytywne wyniki i zaskakująco dobra postawa zawodników w końcówce ubiegłego sezonu sprawiły, że zarówno Pan jak i sami piłkarze wierzą w to, że ten zespół jest w stanie walczyć o wyższe cele niż tylko gra i utrzymanie się w A klasie?

Myślę, że Sępa stać na walkę o ligę okręgową, potrzebne jest zaangażowanie w treningi, w mecze. Potrzebne jest poświęcenie - główny filar uprawiania sportu. W zasadzie w wymiarze sportowym - a ten interesuje mnie najbardziej - ale także w innych dziedzinach człowiek w obliczu konieczności zaangażowania i pracy ma albo wymówki albo wyniki. Trzeba dużej stanowczości i dużej wiedzy żeby tych wymówek było jak najmniej. Natomiast realizacja ważnych celów jak awans wymaga pracy z drużyną na trudniejszych polach konsolidacji i współpracy. Pracy opartej nie na wierze ale na edukacji, która tutaj pełni dużo ważniejszą rolę. Wiara to pojęcie abstrakcyjne, edukacja jest konkretna i faktyczna. Piłkarz przede wszystkim musi wiedzieć i umieć, musi nabrać przekonania, że szkolenie i praca treningowa jest kluczem rozwoju osobistego i drużyny. Już teraz powstają logarytmy komputerowe, które opracowują taktykę do prowadzenia walki sportowej w piłce nożnej. Racjonalizacja tych procesów postępuje, a więc edukacja jako zrozumienie tych zależności jest niezbędna i konieczna.

Rozpoczęte zostały już przygotowania do nowego sezonu. Jesteśmy po pierwszych meczach kontrolnych. Jak będą wyglądały najbliższe dni i tygodnie tego okresu przygotowawczego, na co będzie Pan kład głównie nacisk i jakie cele postawił przed Panem zarząd Klubu oraz jakie cele sam Pan sobie stawia?

Tak, za nami już pierwszy sparing z Pogonią II Siedlce i chociaż wynik takiego meczu to sprawa drugorzędna, możemy się cieszyć z wygranej 3:2. Początek sezonu zbliża się szybko, nie zagłębiając się specjalnie w tajniki i nomenklaturę pracy szkoleniowej, chcemy przede wszystkim poprawić wydolność i organizację gry, nie zapominając o ulepszeniu cech psychomotorycznych. Czyli w treningach kumulacji - trening WAM, w treningach konsolidacji - trening WATT, w treningach sprawności specjalnej - trening profilowy. Zarząd Klubu jest zdania, podobnie jak ja, że dobrym miejscem dla drużyny Sępa jest liga okręgowa. To jest zadanie moje i drużyny. Ja osobiście chciałbym przekonać młodych ludzi, że sport jest wspaniałą przygodą, że jest kuźnią charakteru. Wiem, że od trenera zależy jak silną i wartościową osobowość będzie reprezentował na boisku i poza nim młody człowiek.

Jak ocenia Pan ruch kibicowski w Żelechowie, który w większości meczów starał się wspierać drużynę podczas spotkań ligowych, zarówno tych rozgrywanych na własnym terenie jak i wyjazdowych?

Brawo, brawo, brawo. Jeździli z nami na wyjazdy, zawsze byli ba stadionie Sępa. W Cegłowie po wygranym meczu, który dawał utrzymanie, oprócz dopingu zorganizowali pokaz sztucznych ogni. To są bardzo miłe i potrzebne wyrazy wsparcia i utożsamianie się z drużyną i klubem. Pamiętam, że już na pierwszym spotkaniu podczas zebrania sprawozdawczego Klubu w MGOK-u Kibice obecni na tym spotkaniu wyrażali zatroskanie i chęć wsparcia. Są dobrą alternatywą dla tych, którzy sami nie mogą grać ale którym serce się rwie. Jednego z nich wziąłbym do drużyny :) Serdecznie wszystkich pozdrawiam.

Dziękuję bardzo za wywiad.

Z trenerem Robertem Barańskim rozmawiał Marcin Sągol