"Szkoda, bo strzelacjąc cztery gole u siebie, trzeba coś zainkasować..."

Marcin Sągol

Sytuacja w spotkaniu Sępa Żelechów z Podlasiem zmeiniała się jak w kalejdoskopie. Ostatecznie górą byli bardziej doświadczeni goście. - czytamy w ostatnim wydaniu tygodnika Twój Głos.

Podopieczni Andrzeja Goliszewskiego wygrywali po rzucie karnym strzelonym przez Jakuba Kapczyńskiego za zagranie ręką. Rywale z nawiązką odrobili straty. Patryk Seroczyński musiał trzykrotnie sięgać do siatki. To nie koniec. Miejscowi zmniejszyli straty po okazji sam na sam Piotra Owczarczyka, a po chwili wyrównali. Albert Stodulski wykorzystał nieporozumienie obrońcy z bramkarzem. Co więcej, ten zawodnik trafił w sam na sam po asyście Szymona Słyka.

- Doświadczenie wzięło górę. Podlasie wyrównało po karnym sprokurowanym przez Daniela Gałkowskiego, a następnie zadali decydujący cios. Szkoda, bo strzelając cztery gole u sibie, trzeba coś zainkasować, a nam się nie udało - mówi szkoleniowiec.

Żródło: Twój Głos