Podsumowanie 13. kolejki spotkań
Trzynastka – czyli numer kolejki rozgrywanej w ubiegły weekend – nie dla wszystkich okazała się pechowa. Najbardziej zadowoleni z niedzielnego występu mogą być piłkarze Czarnych Węgrów, którzy pokonując w wyjazdowym spotkaniu Koronę Olszyc, zapewnili sobie pierwsze miejsce w tabeli, do czego przyczynił się w znacznym stopniu bezbramkowy remis Hutnika Huty Czechy z Naprzodem Skórzec. Najważniejsze liczby 13 kolejki: 2 mecze wygrane przez gospodarzy, 4 przez gości oraz 2 remisy. Łącznie na 8 boiskach strzelono 24 bramki.
• ŁKS Łochów 3:0 (2:0) Orzeł Łosice
„Nietrudno było wskazać faworyta niedzielnej konfrontacji ŁKS Łochów z Orłem Łosice. Więcej atutów mieli gospodarze, którzy w obecnym sezonie stracili na własnym boisku tylko dwa punkty i kolejny sezon podejmują bój o awans do wyższej ligi. Goście nie dość, że okupują dolne rejony tabeli, to do Łochowa wybrali się w jedenastu, w dodatku bez ośmiu zawodników podstawowego składu. Do niespodzianki nie doszło i ŁKS pewnie pokonał Orła. W 8. minucie po akcji prawą stroną piłkę w pole karne Orła dośrodkował Sławomir Damętko, nie zdołał jej wybić defensor z Łosic i Damian Ołdak bez problemów uzyskał prowadzenie dla ŁKS. Nie minęło 20 min, a kolejny błąd przyjezdnych sprawił, że gospodarze po raz drugi cieszyli się z gola. Przy piłce na 25. m znalazł się Piotr Oniszk i nie zastanawiając się oddał strzał, po którym futbolówka wpadła „za kołnierz” golkipera z Łosic. – Marcin Sawczuk powinien złapać tę piłkę – ocenił tę sytuację niepocieszony trener gości Stanisław Bałaczuk.
Druga odsłona meczu była podobna do pierwszej. Gra toczyła się w środku pola, jednak to goście mieli więcej do powiedzenia. – Gdyby nie nasza indolencja strzelecka, wygralibyśmy znacznie wyżej – mówił po meczu szkoleniowiec Łochowa Robert Bala. Goście mieli w tym meczu w sumie tylko dwie doskonałe sytuacje, po których mogli zdobyć gola. Najpierw Igor Kowaluk nie dał rady bramkarzowi ŁKS, będąc w sytuacji sam na sam, a następnie Paweł Kruk w podobnej sytuacji posłał piłkę nad poprzeczką. Wynik meczu został ustalony w 69. min, kiedy to „z klepki” zagrali Grzegorz Kić z Ołdakiem i ten ostatni pokonał łosickiego golkipera. – Cieszą nas te trzy punkty, biorąc pod uwagę fakt, że od dłuższego czasu mamy w drużynie szpital i nie gramy w optymalnym ustawieniu – skomentował Bala.”
źródło: Mazowiecki Sport Express
• Tygrys Huta Mińska 1:2 (1:1) Sęp Żelechów
Zarówno piłkarze Tygrysa jak i Sępa zdawali sobie sprawę, że mecz ten będzie bardzo trudny i aby myśleć o zwycięstwie, należało dać z siebie sporo wysiłku. Nikt natomiast nie przypuszczał, że pierwsza bramka padnie już na początku spotkania - w 4. minucie, po dośrodkowaniu z rzutu rożnego, błąd w obronie Sępa wykorzystują gospodarze strzelając bramkę na 1:0. Żelechowianie pokazali jednak klasę i jeszcze w pierwszej odsłonie meczu doprowadzili do remisu, by na niespełna 10 minut przed jego zakończeniem strzelić bramkę dającą im zwycięstwo. Tym samym przerwana została seria sześciu spotkań bez porażki na własnym boisku, jaką mógł się wcześniej pochwalić Tygrys. W przypadku Sępa wygrana ta oznaczała już piąty mecz z rzędu bez porażki i trzeci wygrany. Cenne trzy punkty, jakie udało się wywalczyć żelechowianom, pozwoliły im zrównać się się ich ilością z Podlasiem II Sokołów Podlaski, które obecnie zajmuje siódme miejsce w tabeli.
• Podlasie II Sokołów Podlaski 4:4 (1:3) Wilga Miastków
Po ostatnich dwóch zwycięstwach, tj. 2:0 z Hutnikiem Huta Czechy i drugim szczególnie imponującym 1:5 nad Victorią Kałuszyn, wydawało się, że drugi zespół Podlasia bez większych problemów rozprawi się z innym beniaminkiem - Wilgą Miastków. Mecz rozpoczął się pomyślnie dla gospodarzy, gdy po celnym strzale Marcina Michałowskiego obieli prowadzenie. Kolejne minuty pierwszej części spotkania należały jednak do Wilgi, której zawodnicy trzykrotnie w tym czasie zdołali wpisać się na listę strzelców, tj. Piotr Kondej, Piotr Domański i Wołoszka Łukasz. Goście schodzili więc na przerwę w dobrych nastrojach, a pewne prowadzenie przybliżało ich do upragnionego zwycięstwa. Druga część meczu okazała się równie emocjonująca jak pierwsza. Najpierw niecały kwadrans zajęło drużynie z Podlasia doprowadzenie do remisu – po dwóch trafieniach Tomasza Jaszczuka. W końcówce spotkania do głosu doszli ponownie goście i po drugim golu Piotra Kondeja w 85. minucie znów mogli cieszyć się z prowadzenia. Wydawało się, że zwycięstwa nikt już im nie odbierze. Stało się jednak inaczej. Na minutę przed końcem regulaminowego czasu gry Mariusz Pawelec strzela czwartą bramkę dla swojej drużyny i tym samym ustala wynik meczu na 4:4. W Sokołowie Podlaskim rezerwy Podlasia dzielą się punktami z Wilgą i tym samym różnica punktowa pomiędzy tymi zespołami nie zmienia się – o jeden więcej ma Podlasie.
• Naprzód Skórzec 0:0 (0:0) Hutnik Huta Czechy
Dla Hutnika mecz w Skórcu był niezwykle ważny. Po ostatnich dwóch porażkach przewaga punktowa, jaką miał nad pozostałymi drużynami, bardzo zmalała i istniało duże prawdopodobieństwo, że jeżeli kolejny raz straci punkty, pożegna się pozycją lidera Ligi Okręgowej. Jak przystało na czołowy zespół tabeli, od pierwszych minut to goście starali się atakować. Byli stroną przeważającą jednak nic z tego nie wynikało, bowiem po niezbyt groźnych strzałach bramki nie padały. Pierwsza część meczu kończy się bezbramkowym remisem. Hutnik kilkukrotnie już udowadniał, że w drugich częściach meczów gra lepiej i strzela gola. Można było więc się spodziewać, że i tym razem będzie podobnie. Tymczasem na murawie przeważać zaczęli goście, co przełożyło się na kilka bardzo groźnych akcji w wykonaniu ekipy Naprzodu. Udało się im nawet strzelić bramkę jednak nie została ona uznana, gdyż zdaniem sędziów padła z pozycji spalonej. Z kolei innym razem słupek ratuje Hutnika przed stratą gola. W całym meczu lepiej wypadli gospodarze, którzy mieli zdecydowanie lepsze sytuacje na strzelenie bramki, jednak ostatecznie kończy się on remisem 0:0 i w rezultacie utratą przez Hutnika pierwszej pozycji w tabeli na rzecz Czarnych Węgrów.
• Korona Olszyc 0:2 (0:0) Czarni Węgrów
Drużyna z Węgrowa rozpoczynając spotkanie z Koroną miała świadomość, że ewentualne zwycięstwo może zapewnić im pierwsze miejsce w tabeli. W Olszycu gra się jednak bardzo trudno i trzeba sporego wysiłku, aby wywalczyć tam komplet punktów. Już pierwsza bezbramkowo zremisowana połowa pokazała, że gospodarze nie oddadzą łatwo wygranej. Na pierwszą bramkę zgromadzeni przy boisku kibice musieli czekać bardzo długo. Dopiero na niespełna 20 minut przed końcem regulaminowego czasu do bramki Korony trafił Łukasz Górski. Bramka ta w przypadku straty punktów przez Hutnika Huta Czechy w równolegle rozgrywanym meczu z Naprzodem Skórzec, zapewniała Czarnym awans na pozycję lidera Ligi Okręgowej. Trzeba było jednak utrzymać prowadzenie do końca meczu, a wiadomo było, że Korona nie zrezygnuje z prób odwrócenia losów spotkania. Goście rozstrzygnęli jednak wynik tego meczu już w 85 minucie, kiedy do bramki Korony trafił Michał Rybak i tym samym ustalił wynik spotkania na 0:2. Jak się okazało, Hutnik zremisował bezbramkowo z Naprzodem i tym samym Czarni Węgrów zostają nowym liderem ligi!
• Orzeł Unin 0:1 (0:0) Jutrzenka Cegłów
Tak jak już kilka razy wspominałem Jutrzenka Cegłów przed rozpoczęciem rozgrywek była stawiana w roli faworyta do awansu. Niestety po dosyć słabym początku sezonu opinie te zdawały się nie potwierdzać. Z meczu na mecz jednak cegłowianie udowadniali, że nie należy ich zbyt szybko przekreślać. Przed meczem w Uninie mogli już się pochwalić serią siedmiu kolejnych spotkań bez porażki i jadąc na mecz z Orłem mieli zapewne świadomość, że występują w roli faworyta. Orzeł grając u siebie czy też na wyjazdach jest jednak bardzo trudnym przeciwnikiem i wygrać z nim jest bardzo ciężko. Nie inaczej było i tym razem. W pierwszej połowie żadna z drużyn nie potrafiła skierować piłki do siatki rywala, co dałoby jej prowadzenie w meczu. W drugiej odsłonie spotkania obraz gry nie uległ dużej zmianie. Cegłowianie w dalszym ciągu nie potrafili strzelić gola i wszystko wskazywało na to, że drugi mecz z rzędu zakończą remisem – tym razem bezbramkowym. Na szczęście mieli w swoich szeregach Michała Maciejewskiego, który tuż przed końcem regulaminowego czasu gry zdołał strzelić jakże cenną bramkę, bowiem dającą zwycięstwo i upragnione trzy punkty. Po 13 kolejkach Jutrzenka zajmuje czwarte miejsce w tabeli ze stratą 2 punktów do lidera – Czarnych Węgrów. Należy jednak pamiętać, że 2 listopada rozegrają oni niedokończony mecz z 1 kolejki przeciwko Sępowi Żelechów, w którym prowadzą 2:0 i jeżeli zdołają utrzymać prowadzenie, to już w najbliższą niedzielę będą mogli cieszyć się z awansu na pierwsze miejsce w tabeli.
• Tęcza Stanisławów 0:2 (0:0) Victoria Kałuszyn
Ostatnia wygrana z liderującym jeszcze tydzień temu Hutnikiem Huta Czechy pokazała, że Tęcza jest w stanie walczyć na równi z każdym z ligowych przeciwników i wygrywać z nim. W niedzielnym spotkaniu przeciwko Victorii można było nawet stawiać „staśków” w roli faworyta, a jednym z ich atutów z pewnością była gra na własnym boisku. Przez większość pierwszej połowy meczu to właśnie gospodarze byli stroną, która przeważała na boisku stwarzając groźniejsze sytuacje. Po strzale Rafał Słowika kałuszynianie mogli mówić o dużym szczęściu, gdy piłka trafiła w słupek. W innych sytuacjach podbramkowych dobrze spisywał się golkiper gości Michał Ostolski, który kilka razy popisał się pewnymi interwencjami. Victoria również kilka razy doszła do sytuacji strzeleckich – między innymi w końcówce pierwszej części meczu – jednak bramka Tęczy pozostawała niezagrożona między innymi dzięki dobrze dysponowanemu Marcinowi Milerskiemu. Na przerwę oba zespoły schodziły przy rezultacie 0:0. W przeciągu drugiej części meczu minimalnie lepszą drużyną byli goście, jednak kilka minut po wznowieniu gry to Tęcza mogła objąć prowadzenie, lecz po strzale z 7 metrów piłka trafiła wprost w Ostolskiego. W odpowiedzi w 65 minucie zawodnik Victorii Krzysztof Cabaj decyduje się na oddanie strzału z głębi pola. Po pięknym uderzeniu piłka tuż przy słupku pada do siatki! Kałuszynianie wychodzą na prowadzenie. Zespół ze Stanisławowa starał się odrobić straty, jednak niecelne strzały lub kolejne dobre interwencje Ostolskiego sprawiały, że bramki dla gospodarzy nie padały. W 81 minucie kontratak gości. Podanie ze środka pola na wychodzącego Szymona Stysia, który ogrywa ostatniego obrońcę Tęczy i w sytuacji sam na sam z Milerskim popisuje się ładnym lobem i podwyższa wynik spotkania na 0:2. Gospodarze po stracie drugiego gola nie byli już w stanie poważniej zagrozić Tęczy, która kilka minut później mogła cieszyć się ze zwycięstwa i kompletu punktów.
za informacje podziękowanie dla: Robsona
• MKS Małkinia 3:2 (0:1) Tajfun Jartypory
Tajfun wydaje się być (i chyba jest) dostarczycielem punktów dla pozostałych drużyn siedleckiej Ligi Okręgowej. Nie oznacza to jednak tego, że wygrać z nim jest łatwo, o czym w ubiegły weekend przekonali się piłkarze Małkini. MKS grając przed własną publicznością nie miał łatwej przeprawy w dosyć wyrównanej pierwszej połowie meczu, Pomimo tego, że gospodarze częściej byli w posiadaniu piłki i prezentowali lepszy futbol, to jednak nie mogli znaleźć sposobu na defensywę ekipy z Jartypor, która z kolei bardzo groźnie kontratakowała. Po jednym z takich kontrataków – na około 5 minut przed końcem pierwszej części meczu - Michał Kocon wykorzystuje nieporozumienie w szykach obronnych Małkini i strzela gola na 0:1! Ku ogólnemu zaskoczeniu do przerwy Tajfun – ostatni zespół tabeli - prowadzi z MKS-em – czołową drużyną ligi. W drugiej połowie gospodarze zaprezentowali się już dużo lepiej spychając rywali do głębokiej defensywy. Skutkiem takiego przebiegu gry były dwa gole w wykonaniu Małkini. Najpierw po niespełna dziesięciu minutach tej części meczu Kamil Tarcicki pokonuje w sytuacji sam na sam golkipera z Jartypor, a w 62 min. Łukasz Tarcicki wyprowadza swój zespół na prowadzenie. MKS nie rezygnował z podwyższenia wyniku. Jeszcze przed upływem 70. minuty Grzegorz Kuropatwa strzałem głową zdobywa trzeciego gola dla swojego zespołu. Gospodarze stwarzali sobie kolejne sytuacje bramkowe jednak nie zdołali ich wykorzystać. W odpowiedzi - na niecałe 10 minut przed końcowym gwizdkiem – Tajfun zdobywa bramkę kontaktową, a na listę strzelców po raz drugi wpisuje się Michał Kocon. Do remisu gościom nie udało się jednak już doprowadzić i ze zwycięstwa mogli cieszyć się zawodnicy Małkini.
Zdjęcie dzięki uprzejmości: www.lkslochow.net