Podsumowanie 14. kolejki spotkań
Tak jak wszystkie trzynaście kolejek wcześniej rozegranych tak i ta ostatnia – czternasta – przyniosła ze sobą sporo emocji, bramek i dosyć zaskakujących rozstrzygnięć. O dużym szczęściu może mówić Jutrzenka, która rzutem na taśmę wywalczyła kolejne punkty. Przebudził się w końcu Orzeł Łosice a Tajfun dalej przegrywa. 37 to liczba wszystkich bramek strzelonych w ubiegły weekend. W sześciu spotkaniach zwyciężali gospodarze, a w dwóch drużyny przyjezdne. Tym razem na żadnym boisku nie doszło do podziału punktów.
• Hutnik Huta Czechy 4:2 (1:2) Korona Olszyc
„W tegorocznym sezonie siedleckiej ligi okręgowej stawka drużyn jest na tyle wyrównana, że trudno jednoznacznie wskazać faworyta do awansu. Fakt ten sprawia, że każda kolejka przynosi „mecz o sześć punktów”. Takie spotkanie miało także miejsce w sobotę, gdy trzeci Hutnik Huta Czechy zmierzył się z dziesiąta Koroną Olszyc. Wprawdzie oba zespoły dzieliło siedem miejsc tabeli, ale tylko cztery punkty.
Pierwsza odsłona meczu zdecydowanie należała do gości, któ®zy w 9. min wyszli na prowadzenie, wykorzystując błąd defensywy Hutnika. Autorem gola był Emil Jajszczak. Gospodarze w 30. min odzyskali równowagę, gdy w zamieszaniu po rzucie rożnym piłkę do bramki Korony wpakował Stanisław Miazga. Wydawało się, że gracze Hutnika złapią wiatr w żagle, jednak zimny prysznic spotkał ich już przed przerwą. Pojedynek stopera miejscowych z Januszem Kucińskim zakończył się na korzyść tego drugiego, który zmienił wynik meczu na 1:2. .
Początek drugiej odsłony nie zmienił obrazu gry. Hutnik starał się konstruować akcje, ale niewiele z tego wynikało. Korona za to co rusz marnowała okazje. Precyzji zabrakło Adrianowi Wyrębkowi, Markowi Rosie i Kucińskiemu. – W 65. min zmieniłem ustawienie zespołu z 4-5-1 na 4-3-3 – stwierdził trener gospodarzy Jacek Paśnik. .
Ten manewr taktyczny przyniósł efekt w postaci trzech goli dla Hutnika w ciągu 20 min. Najpierw przesunięty do ataku obrońca Wojciech Wilczek znalazł się tam, gdzie być powinien, i pokonał bramkarza z Olszyca. W 80. min Miazga wykorzystał niezdecydowanie obrońców Korony i ponownie uszczęśliwił miejscowych kibiców. Gospodarze poszli za ciosem. Z kardynalnego błędu golkipera Korony skorzystał Paweł Wilczek i ustalił wynik meczu na 4:2.”
źródło: Mazowiecki Sport Express
• Victoria Kałuszyn 1:7 (0:3) Naprzód Skórzec
Spotkanie 14 kolejki pomiędzy Victorią Kałuszyn a Naprzodem Skórzec rozpoczęło się minutą ciszy. W ten sposób piłkarze i kibice z Kałuszyna chcieli uczcić pamięć niedawno zmarłego kolegi, który od dawna był związany z ich klubem. Kilka chwil później rozległ się pierwszy gwizdek i rozpoczął się mecz, w którym niebawem gospodarze mieli przeżyć prawdziwy horror. Drużyna z Kałuszyna po zeszłotygodniowej wygranej z Tęczą wydawała się być w dobrej dyspozycji i nic nie wskazywało na to, że Naprzód – w ubiegłej kolejce zaledwie remis z Hutnikiem – już w pierwszej połowie rozpocznie swój popis strzelecki. Tymczasem niezwykle mądrze i skutecznie grający piłkarze ze Skórca nie mieli większych problemów ze stworzeniem sobie dogodnych sytuacji bramkowych. W pierwszej połowie spotkania udało się wykorzystać 3 z nich, a na listę strzelców wpisali się XXX, XXX, XXX. Po przerwie goście nie zamierzali rezygnować z podwyższenia rezultatu i jak zaczarowani trafiali do bramki Victorii. Najpierw na 4:0 strzelił XXX, kolejne trafienia dołożyli XXX oraz XXX. Ostatnią w tym dniu bramkę dla Naprzodu zdobył XXX. Zespół z Kałuszyna zdołał w ciągu całego meczu zdobyć tylko jedną, honorową bramkę, której autorem był Krzysztof Cabaj pewnie egzekwujący rzut karny. Porażka 1:7 na własnym boisku z pewnością na długo zapadnie kałuszynianom w pamięci. Na szczęście już niebawem rozpocznie się zimowa przerwa w rozgrywkach, co być może pozwoli powrócić Victorii do dobrej dyspozycji.
• Wilga Miastków 3:2 (1:2) Tęcza Stanisławów
Drużyna ze Stanisławowa od dłuższego już czasu nie może odbić się od dolnej strefy tabeli. Po tym jak w 12 kolejce Tęczy udało się wygrać z ówczesnym liderem – Hutnikiem Huta Czechy, pojawiła się nadzieja, że od tego momentu zespół zacznie grać lepiej i zdobywać kolejne punkty. Niestety… Już tydzień później trzeba było się pogodzić z kolejna porażką, tym razem w wyjazdowym spotkaniu z Victorią. W miniony weekend wszyscy kibice i zawodnicy Tęczy liczyli, że wyjazd do Miastkowa okaże się szczęśliwy i uda się wywalczyć kolejne punkty pokonując beniaminka. Niestety spotkanie rozpoczęło się fatalnie dla gości. Po celnym strzale Piotra Domańskiego to Wilga wyszła na prowadzenie i trzeba było odrabiać straty. Goście pokazali jednak charakter i jeszcze przed przerwą po bramkach Rafała Słowika oraz Mirosława Ostrowskiego wyszli na prowadzenie! Wynik 1:2, którym zakończyła się pierwsza część spotkania, utrzymywał się dosyć długo jeszcze w drugiej połowie meczu. Dopiero w 75 minucie zawodnik gospodarzy Robert Celej doprowadza do remisu i gdy wydawało się, że dojdzie do podziału punktów w Miastkowie, już w doliczonym czasie gry Łukasz Wołoszka strzela trzecią bramkę dla Wilgi! Chwilę później sędzia kończy mecz i z cennego zwycięstwa cieszą się piłkarze Wilgi, a Tęcza może mówić o wielkim pechu, bowiem przegrała prawie wygrany mecz.
• Sęp Żelechów 2:0 (1:0) Tajfun Jartypory
Sęp w ostatnich meczach ligowych pokazał, że w końcówce rundy jesiennej jest w bardzo dobrej dyspozycji i pokonać go będzie bardzo trudno. Świadomość takiego stanu rzeczy mieli z pewnością piłkarze Tajfuna Jartypoty, którzy w niedzielne popołudnie przyjechali do Żelechowa walczyć o kolejne punkty, a tych ja wiemy jest na ich koncie jak na lekarstwo. Nikogo z kibiców chyba nie zaskoczyła duża przewaga gospodarzy w tym meczu, którzy pomimo dobrej gry prezentowali bardzo słabą skuteczność. Kolejny raz na listę strzelców nie wpisał się żaden z napastników Sępa, a do bramki gości trafił najpierw obrońca Marcin Jaśkiewicz, który po asyście Łukasza Deresa pewnym strzałem z szesnastu metrów umieścił piłkę w siatce. Następnie w drugiej odsłonie meczu bramkarza Tajfuna pokonał Adrian Kocielnik. W tej sytuacji asystą popisał się Mariusz Soszka. Zespół z Żelechowa wygrał pewnie i zasłużenie 2:0, a dzięki wywalczonym trzem punktom zanotował na dzień przed ostatnią kolejką spotkań w rundzie jesiennej awans na szóste miejsce w ligowej tabeli.
• Jutrzenka Cegłów 2:1 (0:1) MKS Małkinia
Niezwykle dramatyczny przebieg miało spotkanie w Cegłowie, gdzie przewodząca w tabeli Jutrzenka podejmowała na własnym boisku zespół z Małkini. Już w 10 minucie meczu bardzo nieszczęśliwie upada bramkarz gospodarzy i na noszach musi opuścić boisko. Brak rezerwowego golkipera w szeregach cegłowian sprawił, że w miejsce kontuzjowanego Huberta Radzikowskiego pojawił się zawodnik z pola. Piłkarze jutrzenki już kilka dni temu mieli problemy ze skutecznością, gdy w zaległym meczu z Sępem Żelechów nie wykorzystali kilku wyśmienitych okazji do zdobycia gola. Podobnie było i tym razem. Co gorsza zawiodła również defensywa, ponieważ już w pierwszej części spotkania Rukat wyprowadził Małkinię na prowadzenie. Jutrzenka starała się cały czas odrobić straty jednak bramka gości była jak zaczarowana. Czas upływał i wszystko wskazywało na to, że w Cegłowie może dojść do sporej sensacji. W końcu gospodarzom udaje się strzelić bramkę! Nie zostaje ona jednak uznana, bowiem sędzia liniowy dopatrzył się w tej sytuacji pozycji spalonej u zawodnika z Cegłowa. Piłka nożna bywa jednak bardzo nieobliczalna, co zostało udowodnione w samej końcówce tego meczu. Najpierw w 88. minucie Maciej Maciejewski wykorzystuje zamieszanie w polu karnym MKS-u i strzela gola dającego remis. Trzy minuty później rzut wolny dla cegłowian. Uderzona piłka trafia w mur i po chwili zostaje wybita poza linię boczną boiska. Grę z autu wznawiają gospodarze. Rzuconą piłkę uderza głową jeden z graczy Jutrzenki, posyłając ją dalej w pole karne. Tam próbuje ją wybijać jeden z piłkarzy Małkini, jednak robi to na tyle niefortunnie, że ta spada wprost na nogę M. Maciejewskiego, który bez chwil wahania uderza ja z 11 metra wprost do bramki! W 91. minucie meczu Jutrzenka obejmuje prowadzenie 2:1 i takim wynikiem kończy się całe spotkanie. Dosyć szczęśliwie, ale lider – Cegłów - inkasuje kolejne trzy punkty i może być już raczej pewien mistrzostwa jesieni, bowiem w ostatniej kolejce zmierzy się z najsłabszą ekipą w lidze, tj. Tajfunem Jartypory, i tylko jakaś katastrofa mogłaby im odebrać kolejne trzy punkty.
• Tygrys Huta Mińska 2:1 (:) Podlasie II Sokołów Podlaski
Tygrys nie może w ostatnim czasie powrócić do formy z początku sezonu, kiedy po kilku bardzo dobrych meczach znajdował się w ścisłej czołówce ligowej tabeli. Od wygranego meczu z Czarnymi Węgrów w 9 kolejce spotkań, piłkarze z Huty Mińskiej nie mogą się przełamać. Zaledwie jeden remis i trzy porażki w ostatnich czterech spotkaniach sprawiły, że drużyna ta notowała kolejne spadki. W tej sytuacji niezwykle ważny był mecz z rezerwami Podlasia, do których Tygrys tracił zaledwie 3 punkty i ewentualna wygrana pozwalała mu wspiąć się nieco wyżej. Na wysokości zadania stanął w tym dniu doświadczony 34-letni pomocnik gospodarzy Robert Krusiewicz, który zdołał dwukrotnie pokonać bramkarza gości. Zespół z Sokołowa Podlaskiego nie rezygnował z wywalczenia korzystnego rezultatu. Dzięki bramce Pawła Perczaka wystarczyło zdobyć jeszcze jednego gola i Podlasie mogło doprowadzić do remisu. Na 5 minut przed końcem regulaminowego czasu gry nadarzyła się ku temu doskonała okazja. Prowadzący ten mecz Pan Firus dyktuje rzut karny dla gości. Doskonałą interwencja popisuje się jednak strzegący bramki gospodarzy Paweł Pałdyna i wynik nie ulega zmianie. Kilka minut później słychać ostatni gwizdek i Tygrys może cieszyć się z upragnionego zwycięstwa.
• Orzeł Łosice 2:0 (:) Orzeł Unin
Mecz tych zespołów można by prawie nazwać pojedynkiem na szczycie… gdyby odwrócić kolejność zespołów w ligowej tabeli. Tymczasem zarówno Orzeł Łosice jak i Unin prawie od początku sezonu balansują w okolicy strefy spadkowej (ten pierwszy nie potrafi się z niej wybić) i każdy punkt jest dla nich niezwykle ważny w perspektywie utrzymania się w lidze. Za faworyta niedzielnej konfrontacji uchodził Unin, któremu w ostatniej kolejce prawie udało się wywalczyć punkt z liderem Jutrzenką Cegłów. Łosiczanie natomiast od zwycięstwa w pierwszej kolejce z Tajfunem Jartypory nie mogą się przełamać i wygrać! Cztery remisy i osiem porażek to niechlubny bilans spotkań w ostatnich 12 kolejkach drużyny z Łosic. Nic więc dziwnego, że tylko niepoprawni optymiści dawali szanse temu zespołowi na wywalczenie punktów. Tymczasem doszło do niemałej niespodzianki. Orzeł Łosice pokonał przyjezdnych z Unina i po kilku tygodniach mógł się cieszyć z drugiej wygranej w lidze. Niestety zwycięstwo to nie poprawiło obecnej sytuacji drużyny, która w dalszym ciągu zajmuje 15 pozycje w tabeli, a więc jest zagrożona spadkiem.
• Czarni Węgrów 1:4 (0:3) ŁKS Łochów
Najciekawszy mecz 14 kolejki spotkań odbywał się w Węgrowie, gdzie przybyli kibice mogli mieć pewność, że oglądając pojedynek Czarnych z ŁKS-em na brak emocji nie będzie można narzekać. Oba zespoły dzieliła różnica zaledwie jednego punktu i w przypadku węgrowian była to walka o drugą lokatę w tabeli, zaś łochowianie w przypadku wygranej mieli zapewnione trzecie miejsce. Wynik spotkania otworzył Sławomir Damętko wyprowadzając gości na prowadzenie już na początku spotkania. Nie trzeba było długo czekać na kolejne trafienia piłkarzy drużyny przyjezdnej. Na listę strzelców wpisali się jeszcze Damian Ołdak oraz Tomasz Kobyliński i na niespełna 10 minut przed końcem pierwszej połowy Łochów prowadził już 0:3! Wynik ten utrzymał się do przerwy. W drugiej części meczu kibice już tylu bramek nie oglądali co w pierwszych 45 minutach. Honorowe trafienie dla Czarnych zaliczył Wojciech Grądzki lecz nie pocieszało to kibiców, którzy musieli oglądać czwartą bramkę dla ŁKS-u, której autorem był Piotr Oniszk. Spotkanie kończy się zaskakująco wysokim zwycięstwem gości, którzy dzięki niemu tracą tylko 2 punkty do lidera Jutrzenki Cegłów.
Zdjęcie dzięki uprzejmości: victoria.kaluszyn.org
Informacje o spotkaniach pochodzą z relacji różnych osób oraz serwisów poszczególnych klubów. Jeżeli pojawi się jakiś błąd lub nieścisłość w tekście proszę mnie o tym poinformować.