Podsumowanie 15. kolejki spotkań
Ostatnia kolejka spotkań siedleckiej ligi okręgowej w rundzie jesiennej już za nami. Tak jak przewidywaliśmy, dostarczyła ona bardzo dużych emocji - głównie za sprawią kilku bardzo zaskakujących rozstrzygnięć w poszczególnych meczach. Za największą niespodziankę można uznać remis lidera - Jutrzenki Cegłów - z ostatnim w tabeli Tajfunem Jartypory. 15 tura spotkać przyniosła ze sobą również grad bramek, tj. w 8 meczach padło ich aż 37 (co średnio daje blisko 5 goli w jednym spotkaniu). 5 razy górą byli gospodarze zawodów, 2 razy goście, a jeden mecz zakończył się podziałem punktów.
• Podlasie II Sokołów Podlaski 1:2 (0:1) Sęp Żelechów
Jeden z cięższych meczów rozgrywali piłkarze Sępa Żelechów w 15 – kończącej rundę jesienną – kolejce spotkań. Rezerwy Podlasia w ostatnich meczach udowodniły, że nie przypadkowo zajmują miejsce w środkowej części tabeli. Sęp natomiast w obecnych rozgrywkach bardzo dobrze spisuje się w meczach wyjazdowych i udowodnił to kolejny raz. Przez większość pierwszej połowy żelechowianie przeważali na boisku, co sprawiało że sokołowienie sporadycznie zagrażali bramce Frankowskiego. W 35 minucie M.R. Skwarek wyprowadza gości na prowadzenie, jednak w starciu z interweniującym golkiperem doznaje kontuzji i 4 minuty później musi z konieczności opuścić boisko. Zaraz po przerwie trener gospodarzy zdecydował się na wprowadzenie do gry 3 nowych zawodników (w tym z pierwszego zespołu). Posunięcie to sprawiło, że drużyna z Sokołowa Podlaskiego zaczęła grać dużo pewniej. Z czasem zarysowała się przewaga rezerw Podlasia, jednak to Sęp zdobył kolejną bramkę. W 75 minucie uderzeniem z 40 metrów popisał się Łukasz Deres i wysokim lobem piłka wpadła do siatki gospodarzy. Sokołowianie odpowiedzieli tylko jednym trafieniem. W ostatniej minucie regulaminowego czasu gry z rzutu wolnego do bramki Frankowskiego trafił M. Michałowski, ustalając wynik spotkania na 1:2. Dzięki temu zwycięstwu Sęp awansował na 4 miejsce w tabeli, tracąc do lidera zaledwie 3 punkty.
• Tęcza Stanisławów 2:1 (1:1) Tygrys Huta Mińska
Po tym jak Tęcza pokonała dosyć niespodziewanie w 12 kolejce ówczesnego lidera – Hutnika Huta Czechy, wydawało się, że będzie ona w stanie wywalczyć sporo punktów w końcówce rundy jesiennej. Niestety w kolejnych dwóch meczach przyszły porażki i ostatnią szansą na poprawienie sytuacji punktowej drużyny, była konfrontacja z Tygrysem Huta Mińska. Tygrys był rewelacją pierwszych kilku kolejek, po których zajmował czołowe miejsca w lidze. W kolejnych meczach spisywał się już trochę słabiej i wyjeżdżając do Stanisławowa miał świadomość, że o zwycięstwo łatwo nie będzie. Tęcza nie zmarnowała ostatniej szansy na wywalczenie punktów i po trudnym meczu pokonała Tygrysa 2:1. Tym samym Stanisławów kończy jesienną część rozgrywek na 12 miejscu z dorobkiem 18 punktów. Zespół z Huty Mińskiej wypada tylko trochę lepiej. Czy 10 lokata i 20 punktów na koncie może być satysfakcjonująca? Z jednej strony tak – to tylko 9 oczek straty do lidera, z drugiej zaś – po bardzo dobrym początku sezonu można było liczyć na coś więcej…
• Naprzód Skórzec 3:1 (0:1) Wilga Miastków
Wilga jako beniaminek ligi okręgowej może uznać pierwszą połowę sezonu za naprawdę udaną. Przed rozegraniem ostatniego spotkania piłkarze z Miastkowa mogli pochwalić się aż 7 zwycięstwami, a ostatnia seria trzech kolejnych meczów bez porażki potwierdzała, że zespół ten nie ma zamiaru rezygnować z walki o środek tabeli, a nawet o czołowe lokaty. Ostatnim przeciwnikiem Wilgi przed przerwą zimową był rewelacyjny w ostatnich tygodniach Naprzód Skórzec, który rozbił trzy dni wcześniej Victorię aż 1:7! Atut własnego boiska to tylko jeden z czynników, które pozwalały stawiać Naprzód w roli faworyta. Już pierwsza połowa meczu przyniosła ze sobą małe zaskoczenie, bowiem to goście objęli jednobramkowe prowadzenie. Czyżby kolejny raz Wilga sprawiła niemałą sensację? Nie. Druga odsłona spotkania należała już zdecydowanie do gospodarzy, którzy najpierw odrobili straty do wywala, a następnie dołożyli jeszcze 2 trafienie, dzięki czemu mogli cieszyć się z pewnego zwycięstwa 3:1, które pozwoliło im na półmetku rozgrywek zająć trzecią lokatę w tabeli. Drużyna z Miastkowa uplasowała się ostatecznie na 8 miejscu.
• Korona Olszyc 6:2 (2:0) Victoria Kałuszyn
Ostatnie dwa tegoroczne występy piłkarze Victorii zapewne chcą jak najszybciej zapomnieć – podobnie zresztą jak ich kibice. Najpierw nokaut na własnym boisku ze strony Skórca, tj. porażka 1:7 - tak wysoko kałuszynianie jeszcze w tym sezonie nie przegrali. Gdzieś w podświadomości zawodnicy musieli czuć, że z ich grą jest nienajlepiej i w konfrontacji z Koroną Olszyc może być równie ciężko. Już pierwsze 45 minut w Olszycu pokazało, że goście niewiele będą w stanie w tym dniu zdziałać. Gospodarze do przerwy pewnie prowadzili 2:0 i mogli być raczej spokojni o przebieg drugiej odsłony meczu. Ta jednak okazała się dużo ciekawsza nić oczekiwana. Najpierw Victoria zdołała trafić bramkę kontaktową. Chwilę później Korona odpowiedziała trzecim golem. Goście jednak nie rezygnowali i ponownie zmniejszyli straty do zaledwie jednej bramki. Niestety to było wszystko, na co byli w stanie pozwolić sobie zawodnicy drużyny przyjezdnej. Kolejne gole zdobywali już tylko zawodnicy z Olszyca i po gwizdku kończącym mecz rezultat wynosił 6:2. Po tej porażce Victoria zanotowała kolejny spadek i już tylko 5 punktów dzieli ją od strefy spadkowej.
• ŁKS Łochów 0:1 (0:0) Hutnik Huta Czechy
Po niektórych ostatnich meczach w wykonaniu Hutnika wydawało się, że miano „drużyny drugiej połowy”, jakim często określałem ten zespół, jest błędne. Tymczasem w meczu o drugie miejsce (tak się wtedy wydawało) w tabeli pomiędzy drużynami z Huty Czechy i Łochowa, Hutnik kolejny raz udowodnił, że coś w tym stwierdzeniu jest. Pierwsza część spotkania nie przyniosła żadnych bramek i ciężko było prorokować, że w drugiej odsłonie rezultat ulegnie zmianie. Decydująca dla losów meczu okazała się 52 minuta, kiedy do bramki ŁKS-u trafił Paweł Wilczek. Był to jedyny gol w całym spotkaniu, ale jakże cenny, bowiem mało kto przypuszczał, że komplet punktów pozwoli hutnikowi wrócić na fotel lidera. Tymczasem po sensacyjnym – tak można go określić – remisie 3:3 Jutrzenki Cegłów z ostatnim w tabeli Tajfunem Jartypory, hutnicy zrównali cię punktami z Cegłowem i dzięki lepszemu bilansowi bramek kończą jesienne rozgrywki jako triumfatorzy ligi okręgowej.
• Orzeł Unin 5:1 Czarni Węgrów
Orzeł w ostatnich trzech meczach miał realną szansę na wywalczenie nawet 9 punktów. Najpierw niewiele brakowało, a doszłoby do zaskakującego rozstrzygnięcia w konfrontacji z Jutrzenką Cegłów – niestety, ostanie minuty spotkania okazały się bardziej szczęśliwe dla cegłowian i Unin przegrał 0:1. W kolejnym spotkaniu rywalem był inny Orzeł z Łosic – drużyna niżej notowana i fatalnie spisująca się w obecnym sezonie. Kolejne niepowodzenie i zaskakująca porażka 2:0. Ostatnią więc szansą na poprawienie punktowego stanu konta był mecz z Czarnymi Węgrów. Jeszcze na początku rozgrywek rundy jesiennej nikt by nie przypuszczał, że Czarni mogą w takim pojedynku stracić punkty. Węgrowianie jednak ostatnie mecze zagrali fatalnie. Porażka 1:4 z ŁKS Łochów była sygnałem, że z drużyną nie jest najlepiej. Potwierdziło się to właśnie w konfrontacji z Uninem, którą Orzeł wygrał aż 5:1 i tym samym po długim czasie „okupowania” 14 lokaty w tabeli, zaliczył awans o jedną pozycję. Węgrowianie wystartuję w wiosennych rozgrywkach z 7 miejsca.
• MKS Małkinia 5:1 (:) Orzeł Łosice
Jak przebiegała końcówka rundy jesiennej dla Małkini? Zaczęło się od sporych problemów w spotkaniu z Tajfunem Jartypory, które ostatecznie udało się wygrać 3:2. W kolejnym meczu MKS mierzył się z liderem Jutrzenką Cegłów. „Pachniało” zwycięstwem, ale ostatecznie trzeba było pogodzić się z porażką 2:1. Koniec końców przyszła pora na spotkanie 15 kolejki, w którym Małkinia podejmowała na własnym boisku przedostatniego w tabeli Orła Łosice. Tym razem żadnych sensacji czy problemów nie było. Gospodarze grali pewnie i przeważali przez większość spotkania. Najlepszym na to dowodem jest aż 5 bramek, które udało się strzelić. Orzeł zdołał odpowiedzieć tylko jednym trafieniem i kończy pierwszą część sezonu zajmowanej przez bardzo długi czas 15 pozycji. MKS poprawił swoją lokatę na 6 i z pewnością jest to dobra pozycja wyjściowa przed runda wiosenną.
• Tajfun Jartypory 3:3 (2:2) Jutrzenka Cegłów
Mecz pomiędzy zamykającym tabelę Tajfunem Jartypory czterech liderem Jutrzenką Cegłów teoretycznie miał przynieść trzy punkty będącym na fali gościom.
czterech dziwo, to gospodarze lepiej rozpoczęli spotkanie, bowiem za sprawą duetu Sylwester Śledziewski – Michał Kocon już po 11 minutach prowadzili 2:0. – Uczulałem, że ostatni zespół wcale nie musi być takim ostatnim na boisku – wspominał po spotkaniu prezes Jutrzenki Adam Kaczorek. W dodatku niewiele brakowało, a Kocon chwilę później po raz trzeci pokonałby Mateusza Branickiego, jednak ten instynktownie wybił piłkę na rzut rożny. Przyjezdni otrząsnęli się w 30. min, gdy przytomnie w polu karnym zachował się Paweł Księżopolski i strzelił kontaktową bramkę. Rozjuszony tym Tajfun przejął inicjatywę. Najpierw w sytuacji sam na sam do piłki nie zdążył Śledziewski, a następnie tuż nad poprzeczką przeniósł ją Kocon. Ku rozpaczy miejscowych, sekundy przed końcem pierwszej połowy Paweł Gujski, po dośrodkowaniu czterech rzutu wolnego, wyrównał stan meczu. Kwadrans po wznowieniu gry błąd defensywy gospodarzy wykorzystał Bartosz Gruszczyński czterech goście wyszli na prowadzenie. Tajfun nie podłamał się takim obrotem sprawy czterech wyciągnął na 3:3. Mariusz Germel wprawdzie na raty, ale pokonał golkipera Jutrzenki. Mimo jeszcze kilku dogodnych okazji strzeleckich, skazywanemu „na pożarcie” beniaminkowi czterech Jartyporów nie udało się sprawić sensacji i pokonać cegłowian. – Tajfun powinien plasować się znacznie wyżej w tabeli – komplementował zespół gospodarzy menedżer Jutrzenki Radosław Gielo. W końcówce goście także mieli możliwość przechylenia szali zwycięstwa na swoją korzyść, m.in. za sprawą Bartka Radzikowskiego po jego strzale czterech dystansu czterech Pawła Mistewicza po uderzeniu czterech ostrego kąta. – Uważam, że remis jest wynikiem w pełni zasłużonym, choć przy większym doświadczeniu czterech naszej strony nie powinniśmy byli oddać trzech punktów – ocenił związany czterech Tajfunem Marek Mazurek.
źródło: Mazowiecki Sport Express
zdjęcie dzięki uprzejmości: lkslochow.net