Sęp - Małkinia: nieudane zagranie przesądziło

Marcin Sągol

W końcu doczekaliśmy się dobrej pogody podczas ligowych meczów. Niestety i aura nie cieszy tak bardzo gdy we znaki daje się długa podróż, a w taką właśnie w dniu wczorajszym wybrała się drużyna Sępa. Dojazd do Małkinii zajął im niespełna 3 godziny co mogło być trochę męczące. Mimo to żelechowianie przystępowali do spotkania w dobrych nastrojach. W składzie na ten mecz zabrakło między innymi P. Mądrego, M. Sudowskiego oraz M. Soszki, którzy z różnych przyczyn nie mogli wraz z resztą zespołu wystąpić wczoraj na boisku rywala.

Sęp Żelechów: bramka: G. Frankowski - obrona: Ł. Zawadzki, J. Łukasiak, M. Jaśkiewicz, J. Gajownik - pomoc: M. Skwarek, A. Kocielnik, M. Sągol, K. Skwarek (75' - N. Brych) - atak: M.R. Skwarek, A. Kosyra - rezerwa: P. Mikulski, N. Brych

Nieobecność niektórych zawodników sprawiła, że szansę gry dostały inne osoby. Całe spotkanie rozegrał między innymi Adrian Kosyra, zastępujący w ataku Soszkę. Zaraz po pierwszym gwizdku głównego sędziego do szybkich ataków ruszyli gospodarze. Z początku w szykach obronnych i linii pomocy żelechowian panował mały chaos jednak z każdą kolejną minutą wszystko zaczęło się dobrze układać i gra w wykonaniu naszych piłkarzy wyglądała całkiem dobrze. Gospodarze nastawili się głównie na konstruowanie akcji oskrzydlających, po których piłka była prostopadle dogrywana do napastników bądź dośrodkowywana głęboko w pole karne. Kilka razy doszło do zamieszania w szesnastce Sępa jednak zawsze udawało się wybronić przed stratą bramki.

Na pochwałę zasługuje dobrze grająca formacje defensywna Małkinii. Dobre zgranie tych zawodników sprawiło, że kilkukrotnie udało się im łapać naszych piłkarzy na pozycję spaloną gdy ci znajdowali się w sytuacji sam-na-sam z bramkarzem. Do niektórych pułapek ofsajdowych można jednak mieć zastrzeżenia. W niektórych sytuacjach śmiało można mówić o pomyłce sędziego bocznego. Najlepszą okazję na zdobycie bramki w pierwszych 45 Sęp stworzył sobie po akcji A. Kosyry, który rajdem lewą stroną boiska przedostał się pod pole karne gospodarzy a piłka po jego strzale trafiła w siatkę boczną. Gdyby nasz napastnik zamiast strzelać odegrał do dobrze ustawionego w polu bramkowym M.R. Skwarka, być może cieszylibyśmy się z prowadzenia.

Małkinia w przeciągu całego meczu stworzyła sobie kilka akcji bramkowych. Doskonałej sytuacji nie wykorzystał jeden z graczy gospodarzy gdy po dośrodkowaniu z rzutu wolnego, uderzona przez niego piłka z 3 metrów trafiła wprost w Frankowskiego (zobacz strzał). Większość drugiej połowy to właśnie piłkarze Małkinii przeważali na boisku. Nie potrafili jednak tego udokumentować zdobyciem bramki ... do czasu. W 64 minucie gospodarze wybijają piłkę spod własnego pola karnego. Futbolówka spada wprost na ustawionego na środku boiska naszego stopera, który popełnia błąd i nie trafia w nią przy próbie wybicia. Do piłki dobiega Grzegorz Kuropatwa i wychodzi na pozycję sam-na-sam z Frankowskim. Bramkarz Sępa wychodzi do biegnącego zawodnika a ten oddaje strzał. Piłka między nogami naszego golkipera wpada do siatki.

Zdobycie gola podbudowało naszych przeciwników i jeszcze kilkukrotnie starali się podwyższyć wynik spotkania. Na szczęście dzięki interwencjom naszych obrońców czy bramkarza nie udało im się tego dokonać. W samej końcówce spotkania Sep mógł jeszcze wyrównać. Po dośrodkowaniu z rzutu różnego jeden z naszych piłkarzy uderza futbolówkę głowa a ta niestety trafia tylko w słupek (zobacz uderzenie). Do ostatniego gwizdka wynik nie uległ już zmianie. Cały mecz w wykonaniu drużyny Sępa wyglądał dobrze i gdyby udało się wykorzystać jedną z akcji z pierwszej połowy, być może cieszylibyśmy się ze zwycięstwa a nie smucili po przegranej.

Podsumowanie - wynik: Małkinia 1:0 (0:0) Sęp, bramki: 64' - G. Kuropatwa

W galerii dostępny jest również album ze zdjęciami. Zapraszam do oglądania.