Sęp - MKS Małkinia: nawet kibice docenili występ...

Marcin Sągol

Po ostatniej pewnej wygranej z Wilgą Miastków można było oczekiwać, że zespół żelechowskiego Sępa zaprezentuje się równie dobrze w niedzielnym spotkaniu. Jedyne obawy jakie można było mieć to te związane ze słabymi występami naszej drużyny na własnym boisku. To co w ubiegłym sezonie było atutem naszej drużyny i gwarantowało wygraną, w ostatnim czasie nie dawało pewności na dobry wynik. Przeciwnik jakim był MKS Małkinia gwarantował, że kibice będą mogli obejrzeć dobre widowisko okraszone przynajmniej kilkoma bramkami - pytaniem było kto będzie je strzelał.

Sęp Żelechów: bramka: G. Frankowski (Ł. Beczek) - obrona: M. Sągol, Ł. Deres, M. Jaśkiewicz, J. Łukasiak - pomoc: P. Mądry (M. Komorek), A. Kocielnik, M. Sudowski, M. Skwarek (K. Owczarczyk) - atak: M.R. Skwarek, K. Cegiełka (M. Soszka) - dodatkowo: A. Kosyra, R. Michalczyk, T. Gugała

Pomimo dobrej pogody w niedzielne popołudnie niewielu kibiców z Żelechowa pojawiło się na stadionie. Frekwencję podniosło kilkunastu fanów piłki nożnej z Małkini, którzy na kilkanaście minut prze pierwszym gwizdkiem dotarli busem pod budynek Klubu. Sęp podbudowany zeszłotygodniową wygraną w Miastkowie przystępował do meczu ponownie w optymalnym składzie. Szkoleniowiec drużyny seniorskiej - Tomasz Gugała – zdecydował się ma małe zmiany w ustawieniu zespołu, jednak nie odbiegały one w większym stopniu od tego, które obserwowaliśmy w ostatnim czasie.

Pierwszy gwizdek i rozpoczął się mecz. Pierwsze minuty dosyć spokojne w wykonaniu obu drużyn, lecz z każdą upływającą sekundą zarysowywała się przewaga gospodarzy. Sęp spokojnie rozgrywał piłkę na własnej połowie przenosząc ciężar gry z jednego skrzydła na drugie. Następnie poprzez linię pomocy gra była szybko przenoszona pod pole karne Małkini, skąd piłki były dośrodkowywane do napastników bądź zawodników nabiegających pod bramkę. Dobrze jednak spisywał się golkiper gości, który pewnie wyłapywał większość dośrodkowań. Wysoko ustawiona obrona Sępa i pressing na połowie rywala sprawiały, że drużyna Małkini nie potrafiła znaleźć sposobu, aby zagrozić bramce Frankowskiego, co więcej, bardzo mozolnie konstruowane ataki sprawiały wrażenie, że MKS nie ma w tym dniu pomysłu na grę.

Sęp szukał swojej okazji do zdobycia bramki. Niespełna 20 minut od rozpoczęcia pierwszej połowy meczu, piłka zostaje dośrodkowane na 5 metr od bramki gości. W sporym zamieszaniu najszybciej zareagował Michał Robert Skwarek, który pewnym strzałem obok bramkarza umieszcza futbolówkę w siatce. Sęp wychodzi na prowadzenie! Z trybun zaczęły dobiegać okrzyki kibiców Małkini, którzy starali się zdopingować swoją drużynę do dalszej walki po stracie gola. Żelechowianie prowadząc 1:0 nie mieli zamiaru oddać inicjatywy przeciwnikowi i w dalszym ciągu konstruowali akcje ofensywne chcąc podwyższyć rezultat spotkania. W pierwszych 45 minutach goście tylko dwa razy poważnie zagrozili bramce Sępa. Raz po przejęciu na 40 metrze piłki wybijanej przez M. Sągola i szybkiej akcji prawą stroną boiska, która ostatecznie została powstrzymana przez M. Jaśkiewicza. Drugi raz po nieudanej pułapce ofsajdowej w okolicy linii środkowej boiska. Tym razem zawodnik Małkini mógł się znaleźć w sytuacji sam na sam z Frankowskim, jednak pod naciskiem powracających obrońców zdecydował się na strzał z 15 metrów, który okazał się ostatecznie mało skuteczny. Pierwsza część meczu kończy się jednobramkowym prowadzeniem gospodarzy.

Druga odsłona spotkania była jeszcze bardziej ciekawa. Pomimo tego, że Sęp przeważał i stwarzał kolejne groźne sytuacje, to goście nie zamierzali rezygnować z osiągnięcia korzystnego wyniku i równie groźnie kontratakowali lub starali się dłużej utrzymywać przy piłce, po czym prostopadłymi podaniami „uruchamiali” swoich napastników. Trzeba przyznać, że kilka zrobiło się bardzo niebezpiecznie pod bramką Frankowskiego, który raz uratował swoją drużynę przed stratą bramki po bardzo silnym uderzeniu zawodnika MKS-u, a w innych sytuacjach albo w porę reagowali obrońcy albo niecelnie uderzali goście. Dochodziła powoli 60 minuta spotkania. Sęp przy piłce w pobliżu pola karnego Małkini. A. Kocielnik dośrodkowuje futbolówkę przed bramkę a tam pierwszy dochodzi do niej Michał Skwarek i gospodarze mogą cieszyć się z drugiego gola. W przeciągu następnych kilkudziesięciu minut okazji do podwyższenia wyniku nie brakowało. Raz groźne uderzenie P. Mądrego głową wyłapał bramkarz. Innym razem M. Soszka popisuje się potężnym uderzeniem z 16 metrów, po którym piłka trafia w poprzeczkę, odbija się tuż przed linią bramkową i pada ostatecznie łupem bramkarza. Czas upływał i raczej pewne już był, kto wygra to spotkanie. Mało skuteczny w ostatnich kilku meczach Sęp (nie licząc zeszłotygodniowego spotkania w Miaskowie) jeszcze raz dał o sobie znać na 3 minuty przed końcem regulaminowego czasu gry. Po wyprowadzeniu akcji z własnej połowy, piłka została dograna do ustawionego tuż przed polem karnym gości Marcina Sudowskiego. Pomocnik żelechowskiej drużyny zdołał ograć dwóch przeciwników, po czym dosyć oddaje dosyć zaskakujący strzał z 17 metrów. Precyzyjnie uderzona piłka ponad rękami golkipera Małkini wpada w prawy górny róg bramki! Od 87 minuty Sęp prowadzi 3:0 i takim rezultatem kończy się cały mecz.

W tytule tej wiadomości napisałem, że „nawet kibice docenili występ” żelechowiaków. Chyba tak było, ponieważ już dawno drużyna Sępa nie była nagradzana brawami po każdej zdobytej bramce, a w kierunku zawodników tym razem nie posypały się żadne nieprzyjemne teksty. Miejmy nadzieję, że w przyszłości osoby zgromadzone na meczach, będą chętniej wspomagać nasz zespół w trakcie rozgrywanych spotkań.

Wynik: Sęp Żelechów 3:0 (1:0) MKS Małkinia, bramki: 20’ – M.R. Skwarek, 60’ – M. Skwarek, 87’ – M. Kudowski

W dziale Galeria dostępny jest jak zawsze album zdjęć z rozegranego meczu. Zapraszam chętnych do oglądania i komentowania.