Sęp - Czarni: scenariusz i reżyseria - Pazdyka

Marcin Sągol

W miniony weekend rozegrano 4. już kolejkę spotkań w siedleckiej lidze okręgowej, niestety i ta nie przyniosła pierwszego zwycięstwa w sezonie drużynie z Żelechowa. W zespole Sępa, który podejmował na własnym boisku dobrze spisujących się w obecnych rozgrywkach Czarnych Węgrów, nie mógł wystąpić Paweł Mazurek, który kilka dni wcześniej doznał kontuzji. W jego miejsce trener Tomala desygnował do gry Konrada Kaczmarczyka, który miał wspierać linię pomocy. Mecz rozpoczął się od mocnego uderzenia gospodarzy, jednak nie było im dane zbyt długo cieszyć się przewagą na boisku...

Sęp Żelechów: G. Frankowski - T. Deja, M. Sągol, M. Jaśkiewicz, M. Skwarek - P. Owczarczyk, P. Mądry, M. Szulc (M. Owczarczyk), K. Kaczmarczyk (M. Kazana) - P. Skwarek, M.R. Skwarek (A. Prządka) - dodatkowo: P. Mazurek, M. Komorek

Sęp Żelechów 3:5 (1:2) Czarni Węgrów
P. Owczarczyk, A. Prządka, P. Skwarek - T. Brzezik, 3 - M. Krasnodębski - P. Barszcz

Początek niedzielnego meczu z Żelechowie przebiegał zdecydowanie pod dyktando gospodarzy. Już w pierwszych kilkunastu minutach przed szansą zdobycia bramki stanęli Michał R. Skwarek i Marcin Szulc. Skwarek, który tego dnia występował w linii ataku ze swoim młodszym bratem Piotrekiem, oddał bardzo mocny strzał z 10 metra jednak piłka trafiła wprost w ręce Ufnala. Szulc z kolei popisał się technicznym uderzeniem z 16 metrów i tylko poprzeczka uratowała węgrowian przed stratą bramki. Występujący w środku pomocy Szulc odegrał również kluczową rolę w kolejnej akcji żelechowiaków. Po otrzymaniu piłki w środku boiska zagrał prostopadłą piłkę do wbiegającego z prawej strony Piotrka Owczarczyka, który uprzedził obrońców i w sytuacji sam na sam z Ufnalem bez większych problemów umieścił piłkę w siatce. Po blisko 25 minutach gry Sęp prowadził 1:0 i nic nie zapowiadało tego, co miało się wydarzyć w kolejnych fragmentach pierwszej połowy.

Linia obrony Sępa wspomagana zawodnikami z pomocy dosyć dobrze radziła sobie z powstrzymywaniem akcji ofensywnych gości, którzy nie byli w stanie poważniej zagrozić bramce strzeżonej przez Frankowskiego. Około 30. minuty Czarni wyprowadzają z pozoru niegroźny kontratak. Wysoko ustawiona linia defensywna gospodarzy próbuje zastawić pułapkę ofsajdową, jednak napastnikowi Czarnych udaje się uniknąć pozycji spalonej i po otrzymaniu prostopadłego podania z własnej połowy zmierza w kierunku bramki Sępa. Frankowski wychodzi do do przodu i próbuje interweniować. Niestety robi to na tyle niefortunnie, że fauluje rywala za linią szesnastego metra. Prowadzący zawody Pazdyka bez chwili zawahania pokazuje doświadczonemu bramkarzowi czerwoną kartkę i... dyktuje rzut karny chociaż przewinienie miało miejsce poza obrębem pola karnego! Na nic zdały się interwencje piłkarzy Sępa u sędziego liniowego, który pomimo tego, że nie nadążał za akcją przychylił się do decyzji kolegi prowadzącego spotkanie. Przymusowe opuszczenie boiska przez Frankowskiego wymusiło na trenerze Tomali zmianę. W miejsce Konrada Kaczmarczyka na placu gry pojawił się Mariusz Owczarczyk, który zajął miejsce w bramce. Boisko opuścił również Marcin Szulc, który doznał kontuzji, a w jego miejsce do gry desygnowany był Marcin Kazana. Pierwsza interwencja Owczarczyka niestety nie była udana i Tomasz Brzezik zamienia rzut karny na bramkę dającą Czarnym remis 1:1. Kilka minut później dochodzi do kolejnej niezwykle kontrowersyjnej decyzji sędziego. M.R. Skwarek próbuje walczyć o piłkę na linii 15 metra od bramki gości w pojedynku główkowym z jednym z rywali. Piłka pada jednak łupem wychodzącego z bramki Ufnala, który chwyta futbolówkę w ręce i wpadając na obu zawodników powala ich na ziemię. Leżący Skwarek zostaje jeszcze uderzony kolanem przez stojącego przy nim zawodnika z Węgrowa. Ku ogólnemu zdziwieniu Pazdyka nie dopatruje się żadnego przewinienia! Do sędziego podbiegają kolejni zawodnicy Sępa, którzy chcą zwrócić jego uwagę na nieprzepisowe zagrania. W tym samym czasie goście wykorzystując zamieszanie pod własną bramką wyprowadzają kontratak nie mając przed sobą żadnego obrońcy z Żelechowa. Piłka z połowy Czarnych zostaje dograna do znajdującego się blisko 2 metry za linią środka boiska zawodnika – czyli będącego na ewidentnej pozycji spalonej! Sędzia liniowy jednak nie reaguje i pozwala na kontynuowanie akcji. Chwilę później Krasnodębski strzela bramkę dającą węgrowianom prowadzenie 2:1 i takim właśnie wynikiem kończy się pierwsza część spotkania.

Po zmianie stron goście wykorzystywali przewagę jednego zawodnika aby dłużej utrzymywać się przy piłce i w kolejnych akcjach szukać okazji do podwyższenia wyniku. Grający trójką obrońców Sęp (M. Jaśkiewicz pełnił rolę bardzo ofensywnego forstopera wspomagającego linię pomocy) potrafił jednak – czasami dosyć szczęśliwie – odpierać ataki rywala i szukać okazji do odrobienia strat. Po jednym z rzutów rożnych w wykonaniu gospodarzy Czarni wyprowadzają szybki kontratak . Dwójka cofniętych pomocników Sępa, którzy mieli zabezpieczać tyły przy stałym fragmencie gry nie była w stanie zatrzymać trzech atakujących zawodników z Węgrowa i w rezultacie po prostopadłym podaniu pada kolejna bramka dla gości. Kilka minut później M. Sągol fauluje w polu karnym zawodnika przyjezdnych i Pazdyka dyktuje drugi rzut karny w tym spotkaniu, który zostaje zamieniony na czwartą bramkę dla Czarnych. Goście rzadko byli w stanie stworzyć sobie sytuacje bramkowe jednak gdy takie się nadarzały, wykorzystywali je tak jak to miało miejsce przy piątej bramce. Po zagraniu piłki na skrzydło, a następnie do zawodnika ustawionego na obrzeżach pola karnego, którego obrońcy Sępa zmusili do zbiegnięcia w okolice linii końcowej boiska, futbolówka zostaje dośrodkowana przed bramkę gospodarzy, skąd po chwili z najbliższej odległości zostaje skierowana do siatki. Na niespełna 20. minut przed końcem regulaminowego czasu gry Sęp przegrywał z Czarnymi Węgrów 1:5.

Już w pierwszych fragmentach drugiej części meczu były momenty, że grający w osłabieniu Sęp przeważał na boisku, jednak dopiero ostatni kwadrans spotkania udowodnił, że dziesięciu piłkarzy jest w stanie na równi rywalizować i strzelać bramki zespołowi występującemu w pełnym składzie. Co raz aktywniejsi w ostatnich minutach na boisku gospodarze udokumentowali swoją przewagę bramką Alberta Prządki, który zastąpił na placu gry M.R. Skwarka. Na szczególną uwagę zasługuje jednak trafienie młodego Piotrka Skwarka, który otrzymał piłkę w narożniku pola karnego, odwrócił się w stronę bramki rywala i bardzo ładnym uderzeniem z 15 metrów pod poprzeczkę nie dał najmniejszych szans golkiperowi z Węgrowa. Pomimo tego, że Sęp przegrał trzeci mecz z rzędu należy docenić postawę jego zawodników, którzy przez większą część spotkania grali w osłabieniu, a mimo to byli w stanie nawiązać równorzędną walkę z rywalem.