ŻS: Sęp ... pokazał, że ma ciekawą młodzież
Pisząc relację z dokańczanego meczu Sępa w Cegłowie, starałem się w miarę obiektywnie przedstawić przebieg wydarzeń na boisku. Pojawił się jednak głos od jednego z użytkowników strony, że pewne fakty przedstawiłem niewłaściwie. W komentarzu już wyjaśniłem tą kwestię, jednak uznałem, że warto będzie zamieścić tekst z tygodnika Życie Siedleckie, który traktuje właśnie o tym meczu. Dzięki temu będzie można zapoznać się z opiniami dwóch różnych osób, co pozwoli na bardziej precyzyjne oddanie przebiegu wydarzeń, jakie miały miejsce w tym meczu.
"W sierpniu piłkarze obu drużyn rozegrali tylko 41 minut, spotkanie trzy razy było przerywane z powodu ulewy, która przeszła nad Cegłowem.
Trenerzy zdecydowali, że dokończenie spotkania nastąpi 2 listopada. Niedzielna potyczka zaczęła się nietypowo, bo od autu z prawej strony boiska dla Jutrzenki. W ciągu 11 minut (w tym siedmiu doliczonego czasu gry) wyraźną przewagę mieli cegłowianie, którzy mogli podwyższyć wynik, m.in. za sprawą Marcina Pawłowicza i Michała Osieja. Zdenerwowany szkoleniowiec gości Tomasz Gugała miał pretensje do swoich zawodników o brak zaangażowania. - Przegrywamy 0:2, a gramy, jakbyśmy chcieli się tylko bronić - mówił.
I Jutrzenka, i Sęp przystąpiły do meczu w osłabionych składach. Zabrakło zawodników, którzy nie byli zgłoszeni do gry, czyli Pawła Księżopolskiego Michała Pękali (Cegłów) oraz Konrada Owczarczyka i Tomasza Gugały (Żelechów). W Sępie wyraźnie brakowało również Piotra Mądrego. Mimo osłabienia kadrowego goście zagrali dwoma napastnikami (wcześniej tylko Soszka był w pierwszej linii). Ten manewr zupełnie nie wyszedł, bowiem drużyna z Żelechowa nie miała z przodu siły przebicia i nie była w stanie sforsować cegłowskiej defensywy kierowanej przez Dariusza Zwierza.
Druga połowa wyglądała podobnie. Żelechowianie nie stwarzali dogodnych sytuacji (warte odnotowania dwa strzały z daleka, z których jeden mógł przynieść bramkę), zaś słabo spisywali się w obronie. W 50. minucie sam na sam z Grzegorzem Frankowskim znalazł się Michał Wadas, ale góra był golkiper. Kilka minut później wychodzącego na czystą pozycję Wadasa nieprzepisowo zatrzymywał jeden z obrońców (mowa o Łukaszu Deresie - dop. redakcja), za co ukarany został żółtą kartką przez dobrze prowadzącego zawody Pawła Waleckiego.
Doświadczony Frankowski nie dał się pokonać także Bartoszowi Radzikowskiemu i Michałowi Osiejowi. Celowniki cegłowian nie były najlepiej ustawione, ale z drugiej strony , z łatwością dochodzili do okazji bramkowych. Bardzo dobrze bronił jednak prezes Sępa. Dobrze zaprezentowali się rezerwowi Jutrzenki. Pięć minut przed końcem po akcji Bartosza Gruszczyńskiego piłkę w siatce umieścił Daniel Czerwonka. Warte odnotowania jest jeszcze uderzenie Wadasa z woleja w poprzeczkę. Sęp przegrał po raz pierwszy od kliku tygodni, lecz pokazał, że ma ciekawa młodzież i niebawem będzie się liczyć w walce o czołówke piątej ligi."